„Czy jestem na to gotowa?” – Jak kobiety po 50. roku życia mogą odzyskać erotyczną pewność siebie

Dlaczego wiele kobiet po 50. roku życia czuje się niewidzialnych na polu pożądania? I czy młodzieńcza uroda wydaje się jedyną przepustką do męskiej uwagi? Nauczycielka tantry Regina Heckert poruszyła ten temat.
„Którego mężczyznę powinnam zapytać? Wszyscy chcą iść tylko z młodszymi!” – zadała mi to pytanie 69-letnia uczestniczka mojego seminarium tantrycznego , tuż przed wyborem partnerki do masażu tantrycznego. Jej głos drżał. Z powodu jej wieku – i wynikającego z niego głębokiego poczucia niepewności. Spojrzałam na nią i od razu wiedziałam: to nie jest odosobniona opinia. To zbiorowy ból kobiet.
W życiu wielu kobiet nadchodzi moment, kiedy zdają się powoli, ale nieubłaganie dryfować z centrum sceny seksualnej na dalszy plan. Nie zauważają tego od razu. Początkowo zwykłe komplementy dotyczące ciała po prostu znikają. O „najbardziej jędrnym tyłku świata” nie wspomina się już po prostu. Potem znikają zaciekawione spojrzenia – to intensywne męskie spojrzenie, które kiedyś z oczywistością skupiało się na kobiecej sylwetce. A co, jeśli ktoś się potknie i spojrzy? Wtedy starzejąca się kobieta myśli sobie: To musiał być przypadek. Albo litość. Albo niedopatrzenie.
Regina Heckert jest dyrektorką BeFree Tantra, doradczynią seksualną, autorką i ekspertką w dziedzinie kobiecej przyjemności. Należy do naszego kręgu EKSPERTÓW . Treści prezentowane w serwisie odzwierciedlają jej osobistą perspektywę, opartą na jej indywidualnych doświadczeniach.
Brzmi to brutalnie, ale to codzienność: mężczyźni (nawet ci w bardzo dojrzałym wieku) niezawodnie kierują się młodą cerą przy wyborze partnerki. Dlaczego? Bo tak jest zaprogramowane. Natura nieomylnie i stanowczo kieruje ich tam, gdzie reprodukcja jest możliwa.
Natura ma w tym względzie niewielką wrażliwość. Nie interesuje jej wewnętrzna dojrzałość ani humorystyczne doświadczenia życiowe. Po prostu stawia kilka znaków drogowych: „Objazd do Królewny Śnieżki, ta starzejąca się kobieta nie nadaje się już do ewolucji”. Nic dziwnego, że wiele kobiet po pięćdziesiątce czuje się, jakby znajdowały się na erotycznym marginesie – tuż obok zatłoczonej linii kolejowej, gdzie śmigają młode piękności.
Byłoby to znośne, gdyby istniał chociaż jakiś rodzaj „biletu powrotnego dla najlepszych”. Ale nie: nawet w duchowo erotycznych przestrzeniach, takich jak seminaria tantryczne, które z założenia mają być ponadczasowe, często dochodzi do tego samego spektaklu. Starsze kobiety muszą patrzeć, jak wielu mężczyzn próbuje zbliżyć się do najmłodszej uczestniczki w niemal intymny sposób.
„Po co mężczyzna miałby zawracać sobie głowę starszą kobietą, być może nawet w okresie menopauzy?” To brutalne pytanie czasami wkrada się do naszych myśli. I to jest naprawdę zgubne: kobiety przyjmują postrzegany osąd świata zewnętrznego i internalizują go. Tak rodzi się zwątpienie w siebie i lęk.
Kobiece pożądanie nie wygasa po prostu jak jogurt na tylnej półce lodówki. Zmienia się. Staje się głębsze, cichsze, bardziej złożone. Ale w świecie, w którym erotyzm jest przede wszystkim wizualny, powierzchowny i nacechowany filtrami Instagrama, głębia fizycznej miłości niestety traci swój wzruszający charyzmat.
Mit, że kobiety nie są już pożądane ani pożądane w trakcie i po menopauzie, jest nie tylko fałszywy, ale stanowi prawdziwą pułapkę w związkach. Podczas gdy mężczyźni często przechodzą przez życie wypełnione fantazjami o potencji, wiele kobiet myśli: „Jestem poza tym. I tak nikt mnie już nie chce”. To nie jest naturalna rzeczywistość. To społeczny scenariusz. I najwyższy czas go zmienić.
To cyniczny żart, że przemysł farmaceutyczny zdaje się być zainteresowany przywróceniem starszym kobietom „funkcjonalności seksualnej ”, podczas gdy społeczeństwo patrzy w inną stronę i nie chce już nawet dostrzegać zmysłowości starszych kobiet. Jesteśmy otoczeni środkami wspomagającymi, kremami, tabletkami i ćwiczeniami – ale prawie nikt nie pyta: „Co tak naprawdę dzieje się ze starzejącymi się kobietami?”.
Większość kobiet po pięćdziesiątce ma ogromny apetyt seksualny. Pragną czułego dotyku, erotycznych spotkań, dzikich igraszek, bratniej duszy – wszystkiego. Ale często nie odważają się wyrazić tych pragnień. Dlaczego? Bo przekonano je, że to, co jest im oferowane, już im nie odpowiada. Mimo to mają doświadczenie, głębię, znajomość ciała – a nawet pragnienie. Być może już nie w hormonalnie przesadnie stymulowanym, ciągłym płomieniu, ale w ciepłym blasku, który trwa znacznie dłużej niż randka z Tindera.
Może kobiety powinny przestać porównywać się do młodych Królewny Śnieżki i popadać w zgorzknienie. Ten mit jest błędny. Nie ma jednej królowej w lustrze. Każda kobieta, niezależnie od wieku, nosi w sobie własne piękno. I kto powiedział, że mężczyźni to tylko wzrokowcy? Kto powiedział, że nie tęsknią również za głębią, humorem, obecnością i radością życia?
I dlaczego kobietom nie wolno samemu podchodzić do mężczyzn – niezależnie od wieku? Nie jako petentkom, ale jako pewnym siebie istotom, które wiedzą, czego chcą. Może kobiety powinny na nowo nauczyć się właśnie tego: siły inicjatywy erotycznej – nie tylko w wieku 25 lat, ale także 55, 65 czy 75 lat.
Uczestniczka seminarium tantrycznego, zastanawiając się, do kogo mogłaby się zwrócić, rzeczywiście to zrobiła. Podeszła do mężczyzny, który stawiał delikatne kroki, ale trzymał proste plecy. I o dziwo: powiedział „tak”. Bo pragnienie nie zawsze musi być młode. Wystarczy, że będzie odważne.
Poczucie bycia „odrzuconym” przez lata to głęboka, zbiorowa rana. Ale to nie jest droga jednokierunkowa. Być może nadszedł właściwy moment, aby zmienić zasady gry. Nie po to, by znów rywalizować, ale by na nowo zdefiniować, co tak naprawdę oznacza atrakcyjność seksualna.
Kto powiedział, że erotyzm ogranicza się tylko do jędrnych piersi i gładkich ud? Dojrzałe kobiety mają coś, czego nie podrobi żadne młode ciało: żywą zmysłowość, doświadczenie, obecność. I tak, nawet pewną magię – jeśli odważą się ją pokazać.
Starsze kobiety mogłyby więc przestać porównywać się do Królewny Śnieżki, a nawet, w głębokiej frustracji, próbować zatruwać ją złośliwymi uwagami. Każda kobieta jest lub była kiedyś Królewną Śnieżką i każda w pewnym momencie stanie się „macochą”, ale nie musi się gorzko dąsać na uboczu. Obie mogą tańczyć ze sobą i obok siebie – z koronami, zmarszczkami mimicznymi i młodzieńczym lub świadomym i dojrzałym pożądaniem. Czas, aby starsze kobiety odzyskały swoje miejsce na mapie erotyki. Z humorem. Z godnością. I z seksualną pewnością siebie, której nie onieśmiela żadna liczba.
Wniosek: Pożądanie seksualne nie jest przywilejem młodości – to podstawowa ludzka potrzeba, która zmienia się z czasem, ale nie zanika. Kobiety po pięćdziesiątce nie potrzebują pozwolenia, by się pokazać. Przede wszystkim potrzebują jednego: świadomości, że wciąż mają wiele do zaoferowania – i do wzięcia. Czasy zgorzkniałych macoch minęły. Witaj w epoce królowych, które coraz śmielej sięgają po znacznie młodszych mężczyzn.
FOCUS